Jasson Ricci & The Bad Kind zaprezentowali utwory z najnowszej produkcji oraz kilka klasyków z poprzednich albumów.Zaintrygował słuchaczy nie tylko niesamowitym głosem - raz delikatnym, a czasami bardzo mocnym, ale przede wszystkim bogatym warsztatem muzycznym w grze na harmonijkach diatonicznych.Ostre rockowe brzmienie również mogło się podobać. Czasami było głośno, ale wolniejsze takty kolejnych utworów przerywały grom decybeli. Mnie osobiście pociągnęły te akustyczne partie, w których Jason pokazał kunszt sowich możliwości jak: frazowanie, artykulacja, głębokie vibrato w akustycznych partiach oraz dużą paletę brzmień z efektów, które posiadał w swoich zasobach, również ogromną ekspresją i bardzo przemyślaną interpretacją prezentowanych utworów. Jason to artysta kompletny, wokalista i harmonijkarz, który doskonale sobie radzi w przekazywaniu swoich emocji, niezależnie od utworu, w jakim aktualnie gra. To zapewne główny powód, którym pociąga za sobą rzesze fanów. Nastrój koncertu, w którym wprowadził wszystkich fanów na wyższe poziomy kultury muzycznej zupełnie przyćmił występy poprzedzających go wykonawców. Różnorodność gatunkowa usatysfakcjonowała każdego fana dobrej muzyki, bez wyjątku. Ponadto nasz gwiazdor okazał się być bardzo miłą i empatyczną osobą. Po koncercie zagorzali fani, a szczególnie pielgrzymujący na koncert harmonijkarze mogli liczyć na krótką rozmowę, autograf oraz wspólną sweet focię. |